07 lipca 2024

Baby steps, czyli porozmawiajmy o marzeniach

Wczoraj rozmawiałam z moją siostrą na temat wyborów życiowych, odwagi, aby marzyć i jeszcze większej odwagi, aby po te marzenia sięgać. Podejmowania ryzyka i próbowania. Wiary w swój potencjał. Takie tam... sobotnie pogaduszki przy kawie ;) 

No i muszę przyznać, że jeszcze jakiś czas temu zapytana o marzenia to pewnie wydukałabym jakieś takie standardowe 2-3 tematy. Wiecie... dom, rodzina, zdrowie. Nic szczególnego. W głowie automatycznie pojawia się "co ja tam będę wymyślać, przecież dobrze mi się żyje".

Ale ostatnio coś we mnie mocno pracuje. Coś jakby kliknęło. Coś się otworzyło. 

I teraz, drodzy Państwo... no ciężko mnie zatrzymać w tych rozkminach. Odkryłam ostatnio, że potrafię naprawdę grubo marzyć… (tak naprawdę chyba potrafiłam zawsze, choć ostatnio chyba zapomniałam).  Scenariusze w mojej głowie czasami nie mają granic, a moja wyobraźnia kreuje wizje 11/10. Bez kompromisów, bez hamulców.

I ja do tego mam jeszcze taką przypadłość, że jak czegoś bardzo chcę to od razu przechodzę do działania, planowania. Wszystko na już. Zauważyłam, że w wielu aspektach mojego życia kurczowo trzymam się zasady „all or nothing”, wszystko albo nic. Żadne półśrodki. 

Ale mam jeszcze jedną przypadłość. Nie lubię ryzykować. No i zapewne domyślacie się jaki jest efekt tego połączenia.

Bo tak to jest z tymi marzeniami, że niestety same się nie spełniają, trzeba je spełnić. I przy dużych marzeniach, zazwyczaj pojawia się dużo roboty. Czasami, są tak duże, że idzie za nimi ryzyko, a potem stres, obawa i racjonalizacja. Prosty przepis na blokadę. No bo, w sumie "co ja tam będę wymyślać, przecież dobrze mi się żyje". 

No i odkładam to marzenie na później. Bo przecież "all or nothing", bo w sumie to może się boję, a w ogóle jak nie mogę od razu to może nie mój czas. Może kiedyś pojawi się lepsza okazja, sposobność, a może samo do mnie przyjdzie? Zazwyczaj dzieję się tak, że samo nic nie przychodzi, a my nadal czekamy. I tak budzimy się kilka lat później, żałując, że jednak nie spróbowaliśmy. 

Dlatego dziś piszę ten tekst, żeby przekonać Was, a może jeszcze bardziej samą siebie, że czasem nie chodzi o to, żeby mieć wszystko już, że czasem wcale nie trzeba ryzykować... choć pewnie czasem warto :) Że to w podróży jest przygoda i przyjemnie gonić tego króliczka. Żeby marzyć bezwstydnie, marzyć marzenia wielkie i onieśmielające. A potem spełniać je powolutku...  smakować się w nich i celebrować każdy mały krok i każde działanie.

Najpierw wykonać jeden krok. Pierwszy. Skupić na nim 100% uwagi i celebrować jego wykonanie.  A potem kolejny. I tak krok po kroku iść po te marzenia. Wielkie, bezwstydne i onieśmielające. One naprawdę są w Twoim zasięgu. A przy okazji... cóż za radość z tej podróży. Do dzieła!

I już na sam koniec.. piszę ten tekst celebrując wielki mały krok, który dziś wykonałam w realizacji mojego marzenia. I did it! Jaki to krok? Obiecuję się pochwalić jak tylko złapię tego króliczka. A teraz to już z górki! :)

It’s all good

Sława

Polityka prywatności

Twój e-mail:
Treść wiadomości:
Wyślij
Wyślij
Formularz został wysłany - dziękujemy.
Proszę wypełnić wszystkie wymagane pola!

 

ALL GOOD Studio

Kwidzyński Park Przemysłowo-Technologiczny

Górki 3A, 82-500 Kwidzyn

Lokal: C.105

NIP: 5811983447

REGON: 540547536

studio@allgood.com.pl

 

 

Kontakt